Głośne miejsca, ciche cierpienie – o psim słuchu i naszej niewiedzy
2025-07-31 15:53:00
Kiedy odwrócimy się przez ramię i sięgniemy wzrokiem kilka lat wstecz — niedaleko, zaledwie dziesięć lat — dla niektórych to dużo, dla innych niewiele. Nawet ta niedaleka przeszłość pokazuje nam, jak bardzo zmieniła się nasza teraźniejszość. Jak niektóre rzeczy złagodniały, spowszedniały, stały się codziennością. Bez niektórych nie potrafimy już żyć, innych nawet nie zauważamy.
Kiedyś samochodów było tak mało, że za każdym się oglądano — dziś są wszędzie, w każdej rodzinie po dwa lub więcej.
Do XIX wieku psy nie były popularnymi domowymi pupilami w dzisiejszym rozumieniu – jako towarzysze człowieka. Wcześniej wykorzystywane były głównie do pracy: stróżowania, polowania, tropienia. Wzmacnialiśmy pewne umiejętności i cechy osobnicze, tworząc w ten sposób rasy.
Jak koryto rzeki, jak nasze twarze — czas zmienia wszystko. Różnica polega tylko na tym, jak bardzo, i czy na lepsze, czy na gorsze. Z psami jest podobnie. Zmiana nastąpiła. Coraz częściej pies staje się naszym towarzyszem, przyjacielem, członkiem rodziny. Wiemy, jak je leczyć, jak je żywić itd. Wiele osób przez wieki walczyło, i nadal walczy, o poprawę ich losu i traktowania. Chwała im za to — całym sercem.
Jednak za każdą dobrą zmianą podąża cień — zwykle niedostrzegany, podstępny, bagatelizowany i wypierany. Do znudzenia będę powtarzać, że jednym z najgorszych z tych cieni jest antropomorfizacja. My, ludzie, mamy ogromną potrzebę dostrzegania w przyrodzie — w zwierzętach, roślinach, a nawet w jej nieożywionej części — ludzkiego pierwiastka: myśli, uczuć, charakterów, potrzeb. Narzucamy innym gatunkom pewien poziom myślenia, inteligencji. I nawet irytujemy się, gdy nie rozumieją naszej mowy.
To moment, w którym każę moim klientom się zatrzymać, spojrzeć z boku i ocenić sytuację nie przez pryzmat własnych potrzeb, ale potrzeb psa — związanych stricte z jego gatunkiem.
Temat jest długi, można o nim napisać książkę. Ale dziś chcę się skupić na jednym aspekcie, o którym wspominałem już przy okazji tekstu o obecności psów na Festiwalu Jarocin.
Chodzi o psi słuch i hałas, a szerzej – o komfort i bezpieczeństwo.
Długi wstęp nie był przypadkiem. Odkąd pies stał się naszym przyjacielem, chcemy zabierać go wszędzie. Chcemy, żeby widział wszystko! Żeby świat go zobaczył! Chcemy! Chcemy! CHCEMY! A czego chce nasz pies…?
Nasz pies, jak każda istota, potrzebuje zaspokojenia swoich potrzeb. Swoich — to słowo klucz. Nie naszych, choć te też są dla niego ważne i wyczuwa je doskonale, nawet węchem (ale to temat na inny artykuł). Pies, choćby nie wiem jak inteligentny, jest psem. Jego świat połączył się z naszym około 15–20 tysięcy lat temu. To stosunkowo dawno, ale nie aż tak dawno, by pies stał się człowiekiem. Dla niektórych ludzi to, jak się okazuje, jest problemem.
Niedawno w Jarocinie odbył się rajd samochodowy — i o zgrozo, kilka osób zabrało tam psy. Tydzień później Festiwal Jarocin — ludzie z psami, 50 metrów od sceny.
Żeby wytłumaczyć Wam, jak czuje się tam behawiorysta, wyobraźcie sobie obcokrajowca, który na Waszych oczach podchodzi do ludzi i mówi coś w swoim języku. Wszyscy go ignorują, śmieją się z tego, jak mówi. Tylko Wy wiecie, że on błaga o pomoc i panikuje. Tylko Wy rozumiecie, co mówi. Ale nie możecie mu pomóc.
Kilka suchych faktów, bo takie przemawiają najmocniej:
-
Zakres słuchu psa: 20 Hz – 65 000 Hz
-
Zakres słuchu człowieka: 40 Hz – 20 000 Hz
-
Pies słyszy szept z 20 metrów, człowiek z 5 metrów
-
Próg bólu u człowieka: 120–130 dB, u psa: już 85–90 dB
Teraz przełóżmy to na przykłady.
Dla człowieka bolesne mogą być fajerwerki, strzał z broni, startujący samolot.
Dla psa — dźwięki o natężeniu 85–100 dB, czyli: ruchliwa ulica, odkurzacz, motocykl, metro, pociąg.
A gdzie w tym koncerty, festiwale, imprezy plenerowe, wyścigi samochodowe?
Nie ma ich. Bo nie powinno ich być. Są niedopuszczalne.
Jednym z najczęściej powtarzanych przeze mnie zdań w praktyce jest:
Zastanówmy się, czyje potrzeby chcemy zaspokoić.
Czy potrzebą naszego psa jest chodzenie na koncerty i festiwale?
Kochamy je. Chcemy jak najlepiej. Chcemy ich szczęścia, komfortu i bezpieczeństwa.
Ale te słowa: koncert, wyścig, festiwal – są antonimami słów szczęście, komfort, bezpieczeństwo.
Kochajmy nasze zwierzaki. Żyjmy z nimi. Ale miłość polega między innymi na dawaniu szczęścia i bezpieczeństwa w rozumieniu tej drugiej strony, a nie narzuconym przez nas jej pojęciu.